poniedziałek, 31 maja 2010

Jesteś moim manekinem

No i chuj by to najjaśniejszy strzelił. Naprawdę chciałem napisać dziś bardzo piękną, śliczną i przejrzystą notkę. Niestety matka wygrała. Obudziła mnie, popełniając największy grzech tego świata. A najgorsze jest to, że zrobiła to z pełną premedytacją! Dajcie siekiery! Kurwa, jak tak dalej pójdzie to nie będę miał na czym pisać, gdyż moja klawiatura w sposób nieomal niebiański pokryta jest toną popiołu z papierosów marki czesterfild red lejbyl (tak, to też jest kurwa reklama ;] ). Nawet już nie pamiętam na jaki temat miałem dziś pomęczyć bułę, więc skończe, żeby nie skompromitować się do reszty.

Zastanawia mnie tylko z jakiej okazji dostałem na maila zaproszenie na swingerską imprezę od właściciela jednego z krakowskich klubów.... Dzień dziecka?

P.S. Idę jutro na 'Seks', więc spodziewajcie się soczystej recenzji ;) ave.


Image Hosted by ImageShack.us
z soboty. bckstg z veroni mineral fit.



A to nuta, która rozwala mi mózg już od bardzo długiego czasu:




niedziela, 30 maja 2010

POMAGAMY! Przyłącz się!

Jakiś czas temu zostałem poproszony o pomoc. Zaangażowałem się w ten projekt całym sercem i prawie całym portfelem (zostawiłem sobie tylko parę groszy na fajki i ciuchy). Już w przyszłym tygodniu trafią do sprzedaży kutasie koszulki, które będą miały za zadanie wsparcie finansowe akcji. Trafiło mnie bo pomimo tego, że nienawidzę dzieci to wbrew pozorom jestem mega wrażliwy na ludzką krzywdę.

Ale od początku...

O pomoc poprosiła nas jedna z użytkowniczek serwisu MaxModels.pl - Ewa. Otrzymaliśmy maila o następującej treści:

"Witam Was serdecznie.

Pisze do Was o prośbe pomocy dla mojego syna. Mój 2,5 letni Oliwierek ma stwierdzoną Neuroblastome IV stopnia z przeżutami do szpiku i kości. Jedynym dla niego możliwym i bardziej skutecznym leczeniem jest klinika MSKCC w Nowym Jorku. Aktualnie jesteśmy w Klinice onkologii i hematologii dzieciecej we Wrocławiu na Bujwida, ale po rozmowie z p.doktor ich leczenie to raczej ruletka. Jesteśmy załamani ponieważ koszty są naprawde ogromne około 360,00 tyś dolarów! Nie wiem co mam już robić odchodze od zmysłów bo z jednej strony wiem że musze być silna dla swojego dziecka a z drugiej czuje bezradność, nie wiem gdzie mam prosić o pomoc.....
Prosze Was o jakikolwiek kontakt ze
mną podam nr tel. 608 *** *** moje imię Ewa.
Bardzo bede wdzieczna za odpisanie badz skontaktowanie się. Nasz czas ucieka nieubłagalnie dlatego, błagam o pomoc.
Pozdrawiam."
Pomoc dla Oliwiera

Oczywiście, zanim podjąłem jakiekolwiek kroki związane z pomocą, informacje z maila sprawdziłem u źródła i stety niestety jest ona w całości prawdziwa.
Na dzień dzisiejszy pragnę zadeklarować chęć pomocy. Od 1 maja 2010 roku do odwołania wszelkie dochody z reklam na WSZYSTKICH MOICH BLOGACH, tekstów sponsorowanych, reklam partnerskich itp. przekazywane będą na konto fundacji. Oprócz tego w najbliższej przyszłości mamy zamiar zorganizować kilka cyklicznych pokazów mody w największych miastach w Polsce, aukcje charytatywne oraz kilka innych eventów, mających na celu zebranie jak największej ilości pieniędzy na leczenie Oliwiera.

Jeżeli nie jesteście obojętni na ludzkie cierpienie, cierpienie niczemu niewinnego dziecka dołączcie do nas. Wszelkich informacji udzielamy pod adresem marciniak.stylist@gmail.com

Masz jakikolwiek pomysł, którym chciałbyś pomóc? Dołącz!
Nie masz pomysłu, a również chciałbyś pomóc? Dołącz!

Każda, nawet najmniejsza pomoc przybliży Oliwierka do wyzdrowienia!

O przebiegu akcji będziemy informować na bieżąco na łamach bloga.

P.S. Nie liczę na żadne słowa pochwały, albo krytyki! Podoba Ci się pomysł - dołącz. Nie podoba się nie komentuj. ave.



No i jeszcze tandetna nuta, która łazi dziś za mną krok w krok:





sobota, 29 maja 2010

Bierz co chcesz!

Powrócił. Po kilku godzinach szlajania się po ogrodzie botanicznym w pełnym słońcu i wyginaniu na wszystkie strony padł na mordę. Gołe cycki, zdemoralizowane dzieci, pedolife podglądający zza krzaków i masa paparazzi - tak mniej więcej wyglądał dzień dzisiejszy. Efekty zdjęć poznacie pewnie za kilka dni ;) Podróż powrotna była nie mniej ciekawa. Na skojaka, w przedsionku, z brudnym i najebanym dresem. Rozmowy o kinie światowym przy zimnym Leszku i skrętach z 'Huzara' (tak, to jest reklama ;p) o dziwo na wysokim poziomie merytorycznym. Pozdrawiam z tego miejsca wszystkich dresów z Bolesławca. P.S. Fajną miał dziarę na łapie ;p

Później już tylko droga do domu, siki Weroniki i jaranie z bardzo przystojną reprezentacją policji. Nie mam głowy ;) Ale pozytywnie jej nie mam. Doszedłem do wniosku, że po swojej ciążowej przerwie kondycha mi opadła, więc od poniedziałku wracam na south beach i chyba wreszcie zacznę biegać ;) - Boże daj mi kurwa siłę i motywację do tego ;p
P.S.2. Zdecydowanie muszę sobie kupić kalendarz/terminarz... nigdy nie podejrzewałbym, że mógłbym o czymś zapomnieć... a jednak ;) Przepraszam z tego miejsca tych, o których istnieniu fejsbukowe notyfikacje nie raczyły mi przypomnieć ;)

Miłej resztki weekendu! Wszystkim. Bez wyjątków. ave.

Image Hosted by ImageShack.us
A tu ja jeszcze z wczoraj. Z przepysznym ogórem ;)
Z dziś dodam chyba jutro .




A Pani Shazzie z okazji 43 urodzin Kutasi Król życzy wszystkiego dobrego ;*
Czyż ten teledysk nie jest cudowny w swej prostocie? ;)





piątek, 28 maja 2010

Jest piątek jest impreza

Dziś wyjątkowo bez filozoficzno - ideologicznych notek. Jest piątek. Jest Veroni ^^ Przyjechała moja muza i nic nie jest w stanie mnie wkurwić ;) Przynajmniej do środy. Seks w wielkim mieście przekładamy do wtorku, chyba że wcześniej się ściągnie. Wracam pomału do żywych. Jutro na zdjęcia (po ciążowej -dziewięciomiesięcznej przerwie). Nie mam oczu. Mam garba. I nie chcę umierać. To jest moje oficjalne stanowisko, które możecie podać do Reutersa. Ave.

Image Hosted by ImageShack.us
z Lady W, Veroni Mineral Fit i z samym sobą. aFtobus nr.18, dziś!
(you can daŁn!)


Image Hosted by ImageShack.us




I jeszcze piosenka, która mnie zawsze pozytywnie nastraja:




czwartek, 27 maja 2010

Szafiarki - Post Scriptum

Dziś po raz kolejny ugryzę szafiarki. Ale nie tylko. Gryziemy wszystkich blogerów. Wszystkich, którzy prowadzenie bloga traktują jako zajęcie, mające na celu korzyści materialne. Niezależnie od tego jakie są to korzyści. Mówię stanowcze i zdecydowane 'NIE!' nieuczciwej reklamie, sprzedawaniu się za bezcen oraz spamowaniu celem wytworzenia większego ruchu na blogu! Zapamiętaj! Uczciwość popłaca!


Kończąc z szafiarkami (przynajmniej na jakiś krótki, bliżej mi nieznany czas) postanowiłem pomóc Wam trochę w rozwiązaniu problemu, który wielokrotnie pojawiał się w mailach, komentarzach na GG i na czacie. Mianowicie rozchodzi się o komercjalizację blogów szafiarskich. Ale nie tylko szafiarskich. Ogromna ilość komentujących ma często żal, pretensje i takie tam różne bajery do szafiarek, że od pewnego czasu zaczęły coraz częściej i coraz perfidniej się sprzedawać.

Osobiście nie mam absolutnie nic przeciwko reklamom na blogach oraz dorabianiu w ten sposób nażycie ;) Sam korzystam z kilku platform reklamowych, często piszę teksty komercyjne oraz udostępniam powierzchnię blogową do celów komercyjnych. Jednak jest jedno małe 'ale'... Uczciwa reklama to taka, która nie wprowadza w błąd odbiorcy. Taka, która jest wyraźnie oznakowana oraz taka, która przynosi odpowiednie korzyści zarówno zleceniodawcy, zleceniobiorcy jak i samemu odbiorcy czyli konsumentowi. Ja ze swojej strony nie mam sobie nic do zarzucenia! Moje reklamy są wyraźnie oznakowane w boksach do tego przeznaczonych, teksty komercyjne i posty partnerskie podpisane adekwatnie do tego co prezentują (oznaczone są również odpowiednią etykietą). Oprócz tego wszystkie środki jakie otrzymuje z reklam ZAWSZE przeznaczam na cele charytatywne. Jest wg mnie rozwiązanie idealne dla wszystkich stron ;) Ja mam spokojne sumienie, że nie robię nikogo w chuja, konsument również może mieć taką pewność, a oprócz tego potrzebujący ludzie otrzymują pomoc finansową. Wilk syty i owca cała. Można? Można!

Śledząc bardzo często blogi szafiarskie zauważyłem, że bardzo często nie wszystkie z wyżej wymienionych zasad są dotrzymywane, a nawet nagminnie łamane. Konsumenta ma się za idiotę, który nie potrafi rozróżnić jawnej komercjalizacji od zwykłego polecenia. Pomijam już w tym momencie fakt, kto, co i za co dostaję. Jakie są z tego korzyści oraz jaki poziom merytoryczny przedstawia owa reklama. Chodzi mi bardziej o aspekt etyczny.

Ktoś teraz powie: "Marciniak, ale chuj Ci do tego?". No niestety chuj. I to jeden wielki. Jestem konsumentem (przeglądając skomercjonalizowanego bloga) i mam prawo do rzetelności ze strony jego autora. Chciałbym mieć pewność czytając "Te okulary możesz dostać tylko i wyłącznie w sklepie XYZ...", że jest to informacja sprawdzona i rzetelna a nie jedynie kurewsko ukryta reklama jakiegoś tandetnego sklepu, którego nie stać na wynajęcie agencji reklamowej, a który w ten sposób próbuje wyruchać wszystkich! Zarówno blogera (płacąc mu śmieszne grosze za kłamstwo) jak i konsumenta (wprowadzając go w błąd).

Szperając trochę w necie znalazłem bardzo fajną inicjatywę blogerską, która nosi zacną nazwę "Kodeks współpracy z blogerami". Inicjatywa ma na celu utrzymanie wiarygodności zarówno blogerów jak i samych blogów. Czytelnicy oczekują, że czytając wpisy na danym blogu, nie są wprowadzani w błąd, a jeśli bloger otrzymał za publikację wynagrodzenie - zostaną o tym jasno i wyraźnie poinformowani. Również czytając komentarze nie zakładają, że pisały je anonimowe osoby, zatrudnione przez firmę, której wpis dotyczy.

Więcej o inicjatywie przeczytasz TUTAJ!
Treść Kodeksu Blogerów znajduje się TUTAJ!
Zaś banery promujące akcję możesz pobrać TUTAJ!


Czy w ten sposób uda się rozwiązać problem? Nie wiem. Na pewno akcja zwiększy świadomość publikujących jak i odbiorców. A to już bardzo wiele.



A na zakończenie tego jakże nudnego posta (bo przecież nie ma żadnych zdjęć i nie rzucam dziś nazwiskami) chciałbym wszystkim kutasim czytelnikom polecić wspaniałą płytę, która ostatnio mnie urzekła. Krążek jest jeszcze bardzo świeży, wszak ukazał się 17.05.2010 roku, jednak zdążył już zebrać bardzo pozytywne recenzje krytyków oraz liczne pochwały od odbiorców. Mowa o:


MOBY - "Wait for me. Remixes!"

MOBY -

Jest to płyta, na której znajdziemy zremiksowane utwory z ostatniego albumu Moby'ego "Wait for Me". Piosenki nowojorskiego muzyka zremiksowali z tej okazji między innymi Carl Cox, Tiësto, Maps i Laidback Luke. Wydawnictwo ukazało się w formie dwupłytowej. Na pierwszym kompakcie znajdą się remiksy, a na drugim ekskluzywny miks Moby'ego.

Utwory:

CD1: Wait For Me. Remixes!
1. Isolate (Mixhell remix)
2. Slow Light (Maps remix)
3. Wait For Me (Paul Kalkbrenner remix)
4. Pale Horses (Gui Boratto's Last Window remix)
5. Walk With Me (Carl Cox remix)
6. Mistake (Yuksek remix)
7. One Time We Lived (Laurent Wolf remix)
8. Jltf (Chuckie remix)
9. Wait For Me (Laidback Luke remix)
10. Stay Down (Popof remix)
11. Study War (Savage Skulls remix)
12. Shot In the Back Of The Head (Tiësto remix)


CD2: Exclusive Moby DJ MIX:
1. Walk With Me (Carl Cox remix)
2. Shot In The Back Of The Head (Tiësto remix)
3. Wait For Me (Laidback Luke remix)
4. Mistake (Darbruck & Klein remix)
5. Study War (Savage Skulls remix)
6. Jltf (Chuckie remix)
7. Slow Light (Maps remix)
8. One Time We Lived (Sharooz remix)
9. Stay Down (Julien Jewel)
10. Wait For Me (Jean Elan remix)
11. Walk With Me (Jon Rundell remix)
12. Stay Down (Popof remix)
13. Pale Horses (Gui Boratto's Last Window Remix)


A mój osobisty faworyt to:



środa, 26 maja 2010

Jestem szafiarką, taką jak Ty!

Na początku cham zbolały, prostak do potęgi eNtej oraz niewdzięczne dziecko neostrady w jednych chciał podziękować wszystkim odwiedzającym i komentującym tego (o ironio!) nowego bloga ;) W dwadzieścia cztery godziny ponad 2200 razy obejrzeliście notkę szafiarską, koło czterdziestu osób polubiło mojego Fan Pejdża na FACEBOOKu, dostałem 54 maile sprzeciwu i rozgoryczenia oraz 12 maili pochwał. Na prawdę dziękuję. Ale żeby nie przedobrzyć z sacharozą przejdę do rzeczy a właściwie pociągnę wczorajszy temat...


Dostałem od Was wiele opinii dotyczących szafiarek. Nie będę ich wszystkich przedstawiał bo jak wiadomo, ile ludzi tyle opinii. Było w nich kilka rzeczy, ktore często się powtarzały, a które jednocześnie bardzo Was frustrują. Chodzi między innymi o komercjalizację blogów szafiarskich, sprzedawanie się za marne gadżety oraz nieuczciwą reklamę i zagrywki speców od PR - ten problem bardzo łatwo i szybko rozwiążę w kolejnej, jutrzejszej notce, żeby już dziś nie zanudzać.

Kolejną sprawą, która Was frustruje a mnie lekko powiedziawszy dziwi jest fakt, że młodsze stażem blogerki czują się niedoceniane przez starsze koleżanki po fachu, które roboczo nazwałem 'te z górnej półki', chociaż wcale tak nie uważam. Dziewczyny żalą się, że bardziej doświadczone szafiarki nie odwiedzają ani nie komentują ich zestawów. Twierdzą, że te z górnej półki tworzą swego rodzaju hermetycznie zamknięte środowisko, do którego ciężko się dostać świeżakowi... Moim zdaniem blogów szafiarskich jest na tyle dużo, że na prawdę ciężko ogarnąć... Codziennie powstają nowe, ich liczba wzrasta, a jak wiadomo im większa konkurencja tym ciężej się wybić.

Tak na prawdę to gówno mi do tego. Jestem w stanie usprawiedliwić starsze stażem laski, ale tego nie zrobię. Brońcie się same w komentarzach pod postem ;) Wyjaśnijcie proszę młodszym koleżankom dlaczego tak się dzieje i co można zrobić, żeby to zmienić.


Czy każdy może zostać szafiarką?

Przez ostatnie dni rozmyślałem dużo na ten temat. Odpowiedź brzmi: oczywiście, że nie. Każdy może założyć szafiarski blog. Jednak by stać się szafiarką potrzeba czegoś więcej. Nie potrafię opisać tego słowami, ale może mi pomożecie... co według Was jest wyznacznikiem tego, że szafiarka staje się szafiarką? Dobrą i docenianą szafiarką. Ilość odsłon? Ilość komentarzy? Kontrowersyjność wpisów/outfitów? Osobowość autora bloga? A może coś innego...

Postanowiłem poddać siebie i Was małemu eksperymentowi. Poniżej przedstawiam kilka własnych autorskich zestawów. Oceńcie sami! I odpowiedzcie mi czy mógłbym zostać szafiarką? Czy każdy może nią być? Czy jest to proste zadanie? A może jest to swego rodzaju misja?
Swoimi zestawami chciałbym również przełamać pewną barierę wstydu oraz zachęcić szanownych panów do zakładania blogów szafiarskich, wszak mam nadzieję, że istnieją w tym kraju jeszcze dobrze ubrani faceci, tylko po prostu poukrywali się we własnych szafach ;)

Każdy zestaw okraszam również odpowiednim, subiektywnie dobranym komentarzem muzycznym, który w pewien sposób powinien przynajmniej go uzupełnić.

Życzę miłej zabawy oraz zapraszam do komentowania pod postem.
Psi kutas - a od czasu do czasu Marciniak Łukasz. ;)




ZESTAW 1.

Image Hosted by ImageShack.us
Sukienka: prześcieradło babci DIY/bazarek 20zł
Koraliki: z choinki / 5zł
Koszula: lump / 1zł
Pies: własność stylisty







ZESTAW 2.

Image Hosted by ImageShack.us
Sukienka: prześcieradło babci DIY/bazarek 20zł
Koraliki: z choinki / 5zł
Koszula: lump / 1zł
Peruka: Allegro / 10zł





ZESTAW 3.

Image Hosted by ImageShack.us
Peruka: Allegro / 10zł
Oksy: lump / 1,75zł
Gwiazdki: DIY
Piercing: www.body-piercing.ovh.org






ZESTAW 4.

Image Hosted by ImageShack.us
Czapka: House / 20zł
Sweterek: H&M z lumpa / 3zł
Spodnie: C&A / 80zł
Buty: Deichmann / 60zł
Skarpetki: Cropp / 5zł
T-shirt: F&F z lupma / 1zł
Pasek: House / 10zł
Oksy: ukradłem matce






ZESTAW 5.

Image Hosted by ImageShack.us
Peruka: Allegro / 15zł
Oksy: Bazarek / 2 funty?
Marynarka: lump / 1zł
T-shirt: New Yorker / 9,95zł
Spodnie: Top Secret / 119zł
Stanik: własność stylisty/kradziony






I jak? Nadaję się? A może macie jakieś rady? Biere wszystko na klatę! ;)
Na koniec chciałbym jeszcze wszystkim szafiarkom oraz czytelnikom bloga zadedykować dwie piosenki. Pierwsza - obyście wszyscy potrafili tworzyć tak piękne zestawy jak w teledysku, zaś w drugiej tekst się wsłuchajcie jedynie ;)

Miłego popołudnia / wieczoru życzył ja. Samozwańczy król internetowych kutasów.
Ave.









wtorek, 25 maja 2010

Dziś prawdziwych szafiarek już nie ma...

Pora zacząć. Zacząć niestety od tematu, który od dłuższego czasu mówiąc delikatnie irytuje mnie. A mianowicie chodzi mi o szafiarki. Szafiarki na świecie oraz szafiarki w Polsce. Swoje głębokie przemyślenia na ten temat miałem opublikować już jakiś czas temu, jednak nie było okazji. Dziś, jak co dzień rano wszedłem na bloggera, celem sprawdzenia cóż ciekawego namodziło się przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny mojej nieobecności na blogach, które obserwuję. Przypadkowo trafiłem na bardzo ciekawą notkę Kamila, która przypomniała mi o chęci uzewnętrznienia się.

Pierwszy raz termin 'blog szafiarski' usłyszałem mniej więcej dwa lata temu od zaprzyjaźnionej fotografki. Nazwa wydała się bardzo intrygująca, więc postanowiłem wygooglować. Dziś wikipedia podpowiada nam, że szafiarki to:

„Społeczność internetowa, skupiająca przede wszystkim kobiety, prezentujące w internecie swój styl ubierania się poprzez wklejanie na blogi i portale swoich zdjęć w różnych zestawach ubrań. [...]

W 2007 powstał pierwszy polski blog tego typu - Szafa Sztywniary, na którym po raz pierwszy pojawiła się nazwa "szafiarki". W 2009 podobnych blogów jest już ponad 200, a ich liczba ciągle rośnie. Na fali popularności szafiarstwa i mody ulicznej (street fashion) wyrosło wiele forów i portali internetowych opartych na formule prezentowania swoich zestawów kreacji przez zarejestrowane użytkowniczki [...]”.


Trafiłem na 'Alice Point' i zakochałem się od pierwszego kliknięcia – szok numer jeden. Szok numer dwa był chwilę po tym kiedy zobaczyłem, że Alicja jest Polką (już dawno straciłem wiarę w to, że Polacy będą potrafili się ubrać). Szok numer trzy – ona jest dobra! Każdy prezentowany zestaw mi się spodobał. Nie miałem się do czego przyczepić (a uwierzcie, lubię to robić). Wszystkie części garderoby były idealnie dopasowane zarówno pod względem koloru, faktury, kroju itp. Dodatki współgrały i uzupełniały się nawzajem z outfitem. Nabuzowany masą endorfin postanowiłem szukać dalej.

Kolejnym bardzo ciekawym blogiem (pomimo tego, że już nie szafiarskim), który wyszperałem jest 'Street Fashion in Kraków'. Ludzie prosto z ulicy. Modni ludzie. Bardzo dobrze ubrani ludzie. Polacy, ale również obcokrajowcy. Wszyscy wyłowieni na ulicach Krakowa (wg mnie modowej stolicy Polski) przez Gabrielę Francuz – autorkę bloga. Obydwa blogi odwiedzam do dziś. Obydwa wzbudzają we mnie na maxa skrajnie pozytywne emocje, jak za pierwszym kliknięciem. No i to by było na tyle! A szkoda ...

Oczywiście w międzyczasie było wiele innych blogów, m.in. Szafa Sztywniary, Agatiszka, Pisula, Harel, Anwari, Tinkerbelli, Bastet itd itd. Przepraszam za ewentualne błędy – cytuję z pamięci. I nie powiem wszystkie wyżej wymienione przez pewien czas mnie zachwycały. Jednak na krótko.


Obecnie szafiarka nie ma własnego stylu! Szafiarką zostaje dziewczyna, która utworzy sobie bloga i zacznie wrzucać 'swoje' outfity, nie rzadko takie, które zakłada jedynie w domu przed aparatem, bo wyjść tak z domu? A co na to ludzie powiedzą? ...

Dziewczyny przestały się od siebie różnić. Zakładają lumpy jak leci. Niektóre starają się trzymać określonych trendów, inne wprowadzają swoje. Nieskutecznie niestety. Przeglądają za dużo blogów koleżanek 'po fachu'. Podłapią pewien 'niepowtarzalny' trend po to, żeby za chwilę móc oglądać jednego dnia 40 szafiarskich wpisów z na przykład bufiastymi ramionami w roli głównej. Brak im jakiejkolwiek krzty wyobraźni.

Nie wspomnę już nawet nic o konkursach organizowanych na blogach. Laski dwoją się i troją. Reklamują daną markę i to w dużym powodzeniem. Tylko po to, żeby otrzymać antyperspirant wart 8zł w pierwszej lepszej drogerii. Robią kawał dobrej pracy, za którą kiedyś płaciło się grube pieniądze agencjom reklamowym. Nie potrafią odnaleźć cząstki siebie w tym całym zamieszaniu. Przez co tracą na wartości. Z dnia na dzień. Coraz bardziej. Szafiarka przestała być już elitarna, niepowtarzalna. Szafiarka staje się czymś pospolitym, czymś co już wszyscy znają. A jak znają (i to za dobrze) to przestają się tym interesować. Człowiek/internauta potrzebuje różnorodności. Na blogach szafiarskich przestał się z nią spotykać...

Niektórzy teraz pomyślą, że nie mam racji. Przecież czasopisma modowe, portale tego typu i inne media są wręcz zachwycone zjawiskiem polskiego szafiarstwa i rozwojem branży wśród zwykłych zjadaczy chleba. Przyczyn jest kilka. Pierwsza z nich to na pewno fakt, że w polskiej modzie dzieje się bardzo mało. Dlatego właśnie magazyny piszą artykuły, przeprowadzają z nimi wywiady, przez co po części przedstawiają je czytelnikowi jako swego rodzaju guru w tej dziedzinie. Ze współpracy są same plusy. Redakcja oszczędza pieniądze – nie trzeba płacić kolejnej 'celebrytce' za wywiad, sesję itp. Szafiarka zrobi to za darmo, myśląc, że złapała pana boga za nogi dzięki temu, iż jej twarz ukarze się w magazynie. Magazyn i tak się sprzeda a nawet w większym nakładzie (kupią jeszcze szafiarki, ich rodziny i znajomi), więc wszyscy będą zadowoleni. Czy wszyscy? ...


A co z facetami?

No i tu niestety czarna dziura. Panowie tworzą zdecydowaną mniejszość w tej całej społeczności. Jednak w tym wypadku mniej nie znaczy wcale gorzej wręcz przeciwnie. Powoli odkrywam małą zależność: tak jak najlepszym szefem kuchni jest mężczyzna, tak i w szafiarskich podbojach panowie wiodą prym. Zdecydowanie jakościowy prym. Blogów jest mało, jednak jak dobrze poszukacie, chociażby na LOOKBOOKu potwierdzicie moje słowa. Aktualnie wpadły mi pod rękę dwa moim zdaniem najciekawsze blogi mężczyzn – szafiarzy. 'Facet w szafie', który niekiedy pomimo ekstrawaganckich zestawów dalej pozostaje wierny ascetycznym formom. Bardzo często casualowym, często eleganckim, jednak zawsze idealnie dopasowanym. Kolejnym zaś jest 'Kamil – szafiarka', o którym wspomniałem już na początku. Kamil bez zbędnych dodatków, bez przesadnych form, bez źle przyjmowanej kontrowersji potrafi przedstawić najnowsze trendy, często łącząc je idealnie z elementami poprzednich sezonów tworząc coś zupełnie nowego. Swojego. Niepowtarzalnego. Za to właśnie ich cenię. Mam nadzieję, że się nie zmienią.

Dziewczynom życzę dystansu do siebie. Kreatywności. I chyba trochę pokory.
Weźcie przykład z chłopców – wróćcie do korzeni.

sobota, 22 maja 2010

Dzień Dobry!

... bo już po północy ;) i tak przeczytacie tego posta dopiero za kilka dni, co nie zmienia faktu, że muszę to odbębnić ;p właściwie to nie muszę a chcę. na początku odpowiem na kilak pytań, które zapewne będą się powtarzały setki razy...
1. Kim jesteś?
- no to ja! marciniak! helołłł ;]
2. Po co?
- kontynuacja fotobloga. zakochałem się w blospocie, a nasz miłość trwa już półtorej roku. fotoblog strasznie mnie ograniczał pod względem technicznym, dlatego też postanowiłem się przenieść. czasem wrócę na fbla, bo się trochę od niego uzależniłem, jednak teraz większą część serca oddam tutaj.

3. Skąd się wzięła tak piękna i jakże oryginalna nazwa?
- z głowy kochani. jak zawsze. to taka gra słów. niewielka, ale zawsze. KING - bo krÓÓÓlowa umarła, a właściwie odeszła na zasłużoną emeryturę. COCK - bo lubię kutasi motyw. powiedzmy, że jest to kutas POPisANY'ego, który niestety często mu odpada.

4. A co znajdzie tu czytelnik?
- na pewno ogromny kawałem mnie. mnie - Łukasza Marciniaka. trochę od kuchni. trochę prywatnie. jednak niezmiennie zawsze szczerze i bez lizania dupy. przede wszystkim skupię się na tym co mnie porusza. w każdy sposób. pozytywnie i negatywnie. małą bazę moich inspiracji. podzielę się z wami moją muzyką. starą, nową, wyszperaną i własną. to właśnie z muzyki czerpię najwięcej. no i oczywiście z ludzi - czyli z was. głośno. pyskacie i piskliwie będę wypowiadał się o tym co mi się podoba a co nie. polecą nazwiska, tytuły i prawdziwe sytuacje. głowę - a właściwie główkę - daję, że będzie ciekawie.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...